Tablica szkolna, na środku napisana liczba Pi

Wywiad z dr Krzysztofem Ciesielskim, profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego

M.O.: Jakim był Pan dzieckiem? 

K.C. : Krzyś  nie wykraczał poza standardy, był grzecznym chłopcem. Grałem w piłkę, choć nie byłem najlepszy… 

M.O.: Kim chciał zostać mały Krzyś?

K.C. : Całkiem mały Krzyś? Śmieciarzem!!! Przecież to było takie ciekawe… Wtedy śmieci nie były wyrzucane w workach, o segregacji nie mówiąc, a w kubłach były takie fajne metalowe rzeczy – myśmy na to mówili „szpeja” – i to tak fajnie byłoby się tym bawić… Mały Krzyś chciał zostać śmieciarzem. Troszkę większy Krzyś już chciał być matematykiem. W trzeciej klasie liceum byłem zdecydowany na studia matematyczne.

M.O.: Czy matematyka spłatała kiedyś Panu figla?

K.C. : Matematyka, zwłaszcza wyższa matematyka uczy pokory! Uczy precyzji, ścisłości, dyscypliny umysłowej. 
Są dwa typy matematyków, Ci którzy potrafią pracować  w konkretnym, zaplanowanym czasie, na przykład „od ósmej do szesnastej” i tacy jak ja, którzy potrafią myśleć o matematyce w każdej sytuacji i w każdym miejscu i o każdej porze. Chodzę po górach, jeżdżę tramwajem i rozwiązuję problemy matematyczne. Kilka ważnych problemów matematycznych rozwiązałem w miejscach całkiem niestandardowych, na przykład wędrując po  Tatrach czy czekając długo na tramwaj. Oczywiście wszystko wymaga później zapisania i sprawdzenia. Jeden ze słynnych matematyków rozwiązał bardzo ważny problem leżąc na plaży Copacabana w Rio de Janeiro. Trzeba jednak pamiętać, że życie toczy się obok i warto mieć kontakt z rzeczywistością, bo można wpaść pod tramwaj! (Śmiech…)
Piękno matematyki polega na tym, że jest niezależna od tego  gdzie jesteś, jaki masz sprzęt czy jakie wyznajesz poglądy polityczne. Twierdzenie Pitagorasa było prawdziwe dwa i pół tysiąca lat temu. Było prawdziwe, zanim Pitagoras je sformułował i udowodnił, i będzie prawdziwe za tysiąc lat. Rezultat matematyczny jest zawsze prawdziwy, tylko my czasem jeszcze o tym nie wiemy. 

M.O.: Matematyczna Bombonierka?

K.C. :  Czyli książka, którą napisaliśmy wspólnie ze Zdzisławem Pogodą. Książka, która jest jak bombonierka, są w niej różne matematyczne drobiazgi, jak różne małe czekoladki w bombonierce. I jak w bombonierce, jednemu smakuje ta, a  drugiemu inna … tam jest 40 razy 6 czyli 240 takich matematycznych czekoladek, informacji i historyjek matematycznych podzielonych na 6 grup. Myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie.

M.O.: Jak mówić do humanisty o matematyce?

K.C. :  Matematyka jest piękna i ciekawa! Zdarza się czasem tak, że rozmawia matematyk z matematykiem i nic nie zrozumie. Oczywiście, gdy się mówi o matematyce ważne jest, żeby wiedzieć do kogo się mówi, tak żeby ten człowiek zrozumiał, ale o matematyce można mówić do każdego. Mój znajomy napisał kiedyś książkę  pt. „Matematyka dla humanisty”. Bardzo ciekawa pozycja, z tego co wiem już niedostępna. Nie podoba mi się, gdy ktoś stwierdza z dumą: „Ja jestem humanistą, z matematyki zawsze byłem słaby!” Czy jak matematyk powie „ Ja jestem matematykiem, to popełniam błędy ortograficzne!” – to jest powód do dumy? Nie.  Warto być ze wszystkiego w miarę dobrym, nie zasłaniając się takim argumentem. Humanistą kiedyś nazywano człowieka o szerokiej wiedzy i rozległych horyzontach, więc z tego punktu widzenia wszyscy jesteśmy humanistami!

M.O.: Co chciałby Pan naszym młodym studentom, naszej młodzieży powiedzieć?

K.C. : Lepiej odpowiedzieć na konkretne pytanie… Żeby korzystali z młodości, łączyli chęć poznawania, chęć wiedzy z urokami młodości! Żeby nie zapominali ani o jednym, ani o drugim.

Rozmawiała Magdalena Obajtek, wolontariuszka MUDiM.